Fitnes na wsi, czyli praktyczna ekstrawagancja


W związku z wakacyjnym brakiem sali do ćwiczeń dostałyśmy od naszej trenerki taki SMS:
No strach się bać  :o)

Dziewczyny zabrały ze sobą dodatkowo :
a) jedno dziecko - żeby wieść o naszej odwadze nie zaginęła "ani na wiersycku ani na dziedzinie"
b) rowery....bo jakby co ...
     a ja ... psa - też jakby co....

Trwała właśnie rozgrzewka


Niestety nagle pociemniało (patrz prawy górny róg ) i burza zaczęła wysyłać do nas sygnały że już za chwilę, już za momencik nas dopadnie, próbowałyśmy jeszcze ją zignorować odwracając się do niej tyłem ,

ale długo to nie trwało bo odzyskałyśmy kontakt z rzeczywistością i zerwałyśmy się... ja - do szaleńczego biegu... a one do szaleńczej jazdy na rowerach
Czego sobie nie doćwiczyłyśmy na zajęciach, to uzupełniłyśmy w gnaniu do swoich domów ;o)




Etykiety: