Chleb z gotowanymi ziemniakami ...na odwyrtkę

   Fantastyczny w smaku ( nawet na następny dzień), miękki w środku ale za to z chrupiącą skórką na wierzchu - chleb z ziemniakami . Dodałam do niego od siebie to i owo, ale generalnie przepis pochodzi z książki Pani Małgorzaty Zielińskiej "Drożdżowe wypieki" - Rustykalny chleb z ziemniakami str. 100. Jej blog -- > patrz zakładka Domowa piekarnia
Chleb robi się przez dwa dni
 Składniki na zaczyn: Dzień przed planowanym pieczeniem wymieszać ze sobą w misce
150 g mąki pszennej ( typ 650 )
1/3 szklanki ciepłej wody
6 g świeżych drożdży
przykryć folią spożywczą i i odstawić na godzinę w ciepłe miejsce (powinien zwiększyć dwukrotnie swoja objętość). Następnie wstawić do lodówki na 24 godziny

 Składniki na ciasto
300 g maki pszennej ( typ 650)
50 g mąki pszennej razowej ( u mnie Lubella)
60 g puree z gotowanych, osolonych ziemniaków ( nie wylewać wody )
prawie 3/4 szklanki wody, w której gotowały się ziemniaki 
6 g drożdży świeżych - rozkruszonych
1/2 łyżeczki brązowego cukru
1 łyżeczka mielonego kminku, 1 łyżeczka soli, 1 łyżka oleju
 przygotowany dzień wcześniej zaczyn
           Do zaczynu wlać wodę i wymieszać łyżką, potem dodawać resztę składników. Wyrabiać robotem kuchennym ( końcówki - haki) bo ciasto jest klejące i luźne. Przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia, po 20 minutach wyrobić ponownie i tak jeszcze ze dwa razy. Potem wysmarować olejem i posypać otrębami pszennymi naczynie, w którym będziemy piekli chleb i ułożyć w nim ciasto . Można posmarować wierzch rozbełtanym jajkiem i posypać czarnuszką. Przykryć folią spożywczą i odstawić na 1-2 godzinę aż do podwojenia objętości. Zdjąć folię i wstawić na najniższy poziom do piekarnika nagrzanego uprzednio do 235 st. C .
Czas pieczenia :  10 min w temp 235 st. C, potem co 5-8  minut  obniżamy temperaturę o 5 stopni C aż do uzyskania 220 st. C ( to powinno dać w sumie czas 35-40 minut). Pieczemy do silnego zrumienienia. Studzimy na kratce.

Wierzch chleba - czyli dawny dół :o)

Spód chleba- czyli dawna góra :o)
      Jak widać na zdjęciach nie obyło się bez przygód. Chleb postanowiłam upiec w okrągłym żaroodpornym naczyniu, ale ciasto okazało się pełzająco - penetrujące, więc żeby chleb nie wyglądał jak atomowy grzyb przerzuciłam go do większego, prostokątnego naczynia żaroodpornego. Stąd też nazwa na odwyrtkę - bo czarnuszka z wierzchu znalazła się na dole a otręby ze spodu na górze. Absolutnie nie zaszkodziło to ani wyglądowi ani tym bardziej smakowi mojego chleba. Przepis na pewno powtórzę. Polecam.




Etykiety: